„Bardziej się temu zwycięstwu potomne wieku dziwować, aniżeli wierzyć będą”
Jakub Sobieski, ojciec Jana III Sobieskiego
Kircholm. Miejsce wiecznej chwały oręża polsko-litewskiego. Miejsce wiecznej chwały husarii. Jan Karol Chodkiewicz – legendarny wódz. Bitwa nazywana Małymi Kannami, wykładana w amerykańskiej akademii wojskowej West Point jako przykład mistrzowskiego manewru kawalerii. Bitwa ta, wraz z późniejszą o 5 lat bitwą pod Kłuszynem i nie mniej legendarnym wodzem, Stanisławem Żółkiewskim stanowią symbol potęgi i skuteczności wojsk Rzeczpospolitej Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, które mimo wielokrotnej przewagi liczebnej przeciwnika, zwyciężały zarówno żołnierzy Zachodu, jak i wojowników Wschodu. Pamiętając również o bitwie pod Chocimiem w 1621 roku, gdzie 7 września husaria pokonała w jednej szarży 15(!)–krotnie liczniejszych Turków rycerzom Rzeczpospolitej należy również przyznać prymat nad wojownikami Południa. O chwale tamtych dni nie można zapominać. Szczególnie teraz, w związku ze zbliżająca się 410 rocznicą wiktorii kircholmskiej.
Ale jak doszło do tej bitwy i jaki był jej przebieg? O tym mówi niniejszy tekst.
Wojna o Inflanty, podczas której stoczono bitwę pod Kircholmem wpisuje się w wielki konflikt o dominium maris baltici, władzę nad basenem morza bałtyckiego. Kiedy w listopadzie 1592 zmarł król Szwecji Jan III Waza, droga do tronu stanęła otworem przed Zygmuntem III, jego synem, będącym już władcą Rzeczpospolitej. Został on koronowany na króla Szwecji w lutym 1594 roku. Następnie Zygmunt III wrócił do Polski, pozostawiając zarządzanie państwem radzie państwa ze swoim stryjem Karolem Sudermańskim na czele. Ażeby utrzymać władzę, Zygmunt III Waza musiał wyruszyć na zbrojną wyprawę, która jednak nie zakończyła się sukcesem (układ w Linkoping 1598). W 1599 roku Riksdag zdetronizował Zygmunta III i powołał na tron jego małoletniego syna Władysława, a w 1600 ustanowił królem Szwecji Karola Sudermańskiego. W odpowiedzi na to Zygmunt III Waza, realizując zresztą postanowienia pacta conventa, przyłączył Estonię do Rzeczpospolitej. Rozpoczęła się wojna.
Wojska szwedzkie, które w sierpniu 1600 roku przybyły do Inflant, uderzyły na Parnawę i Dorpat. Dowódca polski, Jerzy Farensbach, nie miał sił na powstrzymanie naporu Szwedów. Udało mu się jedynie 29 października pod Karksi rozbić wydzielony oddział wroga dowodzony przez naturalnego syna Karola IX Sudermańskiego – Karla Karlsona Gyllehielma. Ofensywa szwedzka trwała jednak dalej. Skandynawowie do marca 1601 zajęli większość Inflant. Sytuacji nie poprawiło wspaniałe zwycięstwo Macieja Dembińskiego odniesione 7 stycznia 1601 roku pod Kiesią. Mimo zaskoczenia liczące 750 żołnierzy oddziały Rzeczpospolitej odparły i zniszczyły trzytysięczny korpus szwedzki Hansa Bengtssona. Siły polskie poniosły niewielkie straty (ok. 10 zabitych), podczas gdy Szwedzi – druzgocące (2000 zabitych). W czerwcu 1601 roku broniący się ostatkiem sił zamek Kokenhausen oblegali Szwedzi. Krzysztof Radziwiłł „Piorun” przybył pod miasto, by zmusić Szwedów do kapitulacji. Dwudziestego trzeciego czerwca 1601 nadeszła z odsieczą armia pod dowództwem Karla Karlsona Gyllehielma. W bitwie pod Kokenhausen liczące 3000 ludzi wojska Rzeczpospolitej rozbiły 4900 Szwedów, tracąc 80 zabitych, podczas gdy Skandynawowie stracili 2000 zabitych. Klęska ta nie powstrzymała jednak Karola IX od prób zdobycia Diamentu i Rygi pod koniec lata 1601 (mimo polskiego zwycięstwa pod Rauną 6 lipca). Dopiero wieści o nadciągającej armii Rzeczpospolitej skłoniły go do powrotu do Szwecji po posiłki. Zarówno pod Kiesią, jak i Ergle (2 czerwca 1601 roku) oraz Kokenhausen kawaleria szwedzka nie wytrzymywała uderzenia husarii, przewaga polska w polu była przygniatająca. W starciach z zachodnią sztuką wojenną „anachroniczna” armia polska wykazywała swoją wyższość.
Na jesieni 1601 roku zaczęła się metodyczna kampania oblężnicza pod dowództwem Jana Zamoyskiego. W ciężkich warunkach atmosferycznych wojska polskie zdobywały utracone wcześniej twierdze i miasta. W grudniu odbito Wolmar, w maju 1602 Fellin, we wrześniu Biały Kamień. Był to już ostatni tak duży sukces tej kampanii. Ale strona polska nie tylko oblegała miasta, stoczyła też wiele zwycięskich potyczek (Ergene 6 listopada 1601, Poltsaama 1 marca 1602, Tartu 27 marca 1602, duże starcie Stanisława Żółkiewskiego z generałem Reinholdem Arnepem pod Rewlem 30 czerwca 1602). Karol IX uchylał się jednak od walnej bitwy. Przebieg tej kampanii wskazuje, że mimo trudności i braków materiałowych przewagę miała strona polska. Po zdobyciu Białego Kamienia wojna zamarła z powodu obustronnego wyczerpania oraz nadchodzących słot jesiennych.
Dowództwo w Inflantach przejął Jan Karol Chodkiewicz. Kampania 1603 roku nie obfitowała w większe starcia, ponieważ obie strony zbierały siły. Dysponując skromnymi siłami, hetman zmusił w kwietniu 1603 do kapitulacji Dorpat. Oprócz tego wojska polskie odniosły kilka lokalnych sukcesów, rozbijając niewielkie oddziały szwedzkie (dwukrotnie pod Rakwere – 5 marca i 3 czerwca oraz pod Starą Parnawą 12 czerwca).
Rok 1604 przyniósł szwedzką ofensywę Arvida Erikssona Stalarma w kierunku Białego Kamienia. Jan Karol Chodkiewicz, chcąc ratować miasto, zdecydował się stoczyć bitwę polową. Dwudziestego piątego września 1604 liczące 2300 żołnierzy wojska Rzeczpospolitej rozbiły 6000-7000 Szwedów. Mimo zastosowania nowego szyku – w szachownicę – Szwedzi nie wytrzymali potężnych szarż husarii i ulegli Chodkiewiczowi. Stracili ok. 3000 ludzi, podczas gdy Litwini – zaledwie 81. Znaczne opóźnienia w wypłacie zaległego żołdu spowodowały zawiązanie przez wojsko konfederacji . Powstała sytuacja uniemożliwiła Rzeczpospolitej wyprowadzenie ofensywy.
Nadszedł pamiętny rok 1605.
11 sierpnia 1605 Fryderyk Mansfeld wylądował z 4 tysiącami Szwedów u ujścia Dźwiny i rozpoczął, jak się okazało, ostatecznie nieudane oblężenie Diamentu. Na wieść o tym, hetman wielki litewski Jan Karol Chodkiewicz obozujący pod Dorpatem (230 km od Rygi, która była głównym celem Szwedów w tej kampanii) ruszył z 3400 ludźmi ku Rydze. Gdy dotarł do Wolmaru, otrzymał wiadomość, że od Rewla odległego o 240 km idzie Anders Lenartsson z 5 tysiącami żołnierzy. By nie dopuścić do połączenia wroga, który i tak pojedynczo był liczniejszy od jego wojska, ruszył na nowego przeciwnika i w okolicach Fikemojzy przeciął mu drogę. Jednakże Szwedzi walki nie przyjęli, mimo przewagi liczebnej cofnęli się w błota i ufortyfikowali, jedynie toczyli liczne harce, zresztą bardzo korzystne dla wojsk polsko-litewskich (podobno miało paść aż 200 Szwedów). Szwedzi odskoczyli od sił hetmana i pomaszerowali ku Parnawie, gdzie wylądował trzeci korpus szwedzki pod dowództwem króla Karola IX Sudermańskiego liczący 5 tysięcy ludzi. Skandynawowie połączyli się i pomaszerowali nadmorskim traktem ku Rydze. Po osłonięciu Felina, Jan Karol Chodkiewicz poprzez Wolmar, w którym znalazł się 16 września, ruszył równolegle do Szwedów, obserwując ich ruchy. Gdy dotarł do Kiesi otrzymał wiadomość, że Karol IX znajduje się w oddalonym o 80 km Salis i jest gotów stoczyć bitwę. Ale Szwedzi nie zdecydowali się na atak i 23 września dotarli do Rygi, gdzie połączyli się ze znajdującą się tam resztą wojska. Nad miastem zawisło śmiertelne niebezpieczeństwo. Hetman Chodkiewicz, wiedząc, że tylko bitwa polowa może uratować miasto, ruszył 24 września forsownym marszem w kierunku Rygi. Po dwóch dniach, podczas których wojska Rzeczpospolitej przeszły 125 km (jak pisano, konie były tak zmęczone, że nie chciały iść), dotarł hetman pod Kircholm, odległy od Rygi o 23 km, gdzie rozbito obóz.
Najeźdźcy uzyskali informację o nadejściu wojsk Chodkiewicza tego samego dnia, ponieważ pochwycili jeńca, towarzysza husarskiego Pawła Krajewskiego, którego przesłuchiwał sam szwedzki król. Na zebranych oficerach wielkie wrażenie zrobiła dumna postawa jeńca. Karol IX początkowo chciał uderzyć na wojska polsko-litewskie częścią sił, jednak w wyniku oporu oficerów (Anders Lenartsson miał wówczas stwierdzić, że: „prędzej Wasza Królewska Mość Dźwinę wstecz płynącą, niż Litwinów i ich hetmana z pola uchodzących”), zmienił zdanie. Finalnie, król Szwecji zadecydował o przerwaniu oblężenia Rygi, co samo w sobie było już sukcesem Chodkiewicza, i ruszył całością sił na przeciwnika. Armia szwedzka wyszła z obozu późną nocą. Wśród strug ulewnego deszczu ciągnęła działa. Nad ranem 27 września, po nieprzespanej nocy, Szwedzi dotarli pod Kirchom i ustawili się w szyku bojowym. Wojska polsko-litewskie, po wysłuchaniu zarządzonej przez hetmana Mszy Świętej, również stanęły w szyku bitewnym.
Liczebność wojsk szwedzkich wynosiła, w zależności od źródeł i obliczeń historyków, od 10 000 do 14 000 żołnierzy, przy znaczącej przewadze piechoty nad kawalerią (11 tysięcy piechoty i 3 tysiące kawalerii przy 14 000 żołnierzy) oraz 11 dział. Wojska polsko-litewskie według różnych szacunków liczyły od 3 300 do 4 000 żołnierzy, wliczając w to 300 rajtarów Kurlandzkich, dowodzonych przez lennika Rzeczpospolitej, księcia Fryderyka Ketlera, który tuż przed rozpoczęciem bitwy dołączył do wojsk hetmana. W składzie armii hetmańskiej przeważała kawaleria, głównie husaria (piechoty było ok. 1 000 żołnierzy). Dlatego też, stosunek sił przedstawiał się mniej więcej jak 1 : 3 na korzyść Szwedów.
Jednakże należy zauważyć, że dane te są często wielkościami etatowymi, dlatego z racji tzw. ślepych porcji oraz naturalnych ubytków w postaci chorych, rannych i zabitych składy obu armii trzeba obniżyć o ok. 10-20%. Co więcej, do składu armii polsko-litewskiej musimy dodać luźną czeladź (szwedzka czeladź została w obozie pod Rygą), tym bardziej że przynajmniej część tej czeladzi, została zorganizowana w oddziały i stanęła na straży obozu oraz za szykiem wojska. Jakkolwiek źródła milczą o użyciu czeladzi w bitwie sama jej obecność mogła wpływać na morale obu armii (choćby poprzez pomnożenie wojsk Rzeczpospolitej w oczach Szwedów. Trudno określić chociażby w przybliżeniu ilość „hołoty” jak wtedy mówiono, z pewnością jednak można szacować ich liczebność na kilka tysięcy.
Obie armie stanęły naprzeciwko siebie, prostopadle (w znaczeniu że szyk obu armii był prostopadły do rzeki) lub lekko skosem do rzeki, przy czym wojska Chodkiewicza stały również tyłem do rzeki Dźwiny, oparte o swój obóz otoczony trzema rzędami wozów, na co miedzy innymi wskazują słowa hetmana z przemowy wygłoszonej przed bitwą („Teraz już nie ma nadziei na ratowanie się ucieczką, bo zagradza ją z jednej strony wróg a z drugiej Dźwina”). Szwedzi mieli rzekę po swej prawej stronie, Litwini po lewej. Z racji że Dźwina meandruje, rzeka ta była nie tylko po lewej stronie wojsk Rzeczypospolitej, ale i za wojskiem Chodkiewicza. Szyk wojsk polsko litewskich przedstawiał się następująco: - lewe skrzydło, dowodzone przez Tomasza Dąbrowę, w trzech rzutach liczyło łącznie 900 kawalerzystów, głównie husarii. Z nimi stanęła czeladź i wolontariusze,
- centrum, dowodzone przez Wincentego Wojnę składało się z elity („ledwie nie przedni ludzie”), 300 husarzy pułku hetmańskiego, wspartego 300 rajtarami Kurlandzkimi. To właśnie im hetman przeznaczył najtrudniejsze zadanie. Za nimi stał odwód, 200 husarzy Teodora Lackiego,
- prawe skrzydło, dowodzone przez Pawła Sapiehę, w trzech rzutach liczyło łącznie 650 husarzy,
- piechota, licząca 1 000 żołnierzy z dwoma działami, stała na lewo od chorągwi Wojny,
- obóz ochraniały chorągwie tatarskie w liczbie 350 żołnierzy wraz z 2 działami.
Sam hetman Jan Karol Chodkiewicz znajdował się pomiędzy rycerzami Teodora Lackiego a prawym skrzydłem Sapiehy.
Wojska szwedzkie ustawione były w czterech rzutach:
- pierwszy rzut składał się z 5 600 piechurów w 7 oddziałach dowodzonych przez Andersa Lenartssona wraz z 11 działami,
- drugi rzut liczył 1 300 kawalerzystów, w czasie bitwy rozdzielił się na lewe skrzydło Brandta (700 żołnierzy) i prawe Mansfelda (600 konnych),
- trzeci rzut składał się z 4 600 piechurów dowodzonych przez księcia Fryderyka Luneburskiego,
- czwarty rzut, stanowiący odwód, liczył 800 kawalerzystów, pod dowództwem samego króla Karola IX Sudermańskiego, przy którym powiewała wielka chorągiew z napisem Sum, Sum, Sum, czyli Jestem, Jestem, Jestem.
Szwedzi zajęli pozycje na piaszczystym wzniesieniu, dzięki czemu mieli ogląd na sytuację oraz byli chronieni przed atakiem sił odsieczowych (sukces szarży kawalerii w zbrojach pod górę po piasku na czworoboki piechoty byłby niepodobieństwem).
Od rana trwały walki harcowników, które wykazywały zdecydowaną przewagę Polaków i Litwinów, jednakże nie powodowały one złamania szyku przeciwnika i opuszczenia przez Szwedów korzystnej pozycji. Około południa Chodkiewicz zdecydował się sprowokować wroga i wezwał harcowników do powrotu, pozorując odwrót całej armii, klasyczny manewr taktyczny Wschodu. Karol IX Sudermański odrzucił przestrogi dowódców, wręcz zarzucił księciu Fryderykowi Luneburskiemu, narzeczonemu królewskiej córki, tchórzostwo: „Otóż będę miał zięcia, któremu bardziej kądziel niż broń przystoi”. W odpowiedzi książę zszedł z konia, włożył hełm, wziął pikę i ustawił się w szyku piechoty, by walczyć jak prosty żołnierz. Jak pokazał czas, podzielił również los zwykłych żołnierzy… Władca nakazał marsz pierwszym dwóm rzutom, piechocie i kawalerii. Za nimi, w pewnej odległości, miały postępować pozostałe dwa rzuty.
Gdy maszerujące 7 oddziałów pierwszego rzutu szwedzkiej piechoty zbliżyło się do polsko litewskich pozycji, jednocześnie rozciągając się nieco w marszu, piechota polska oddała salwę, wystrzeliły armaty i na 5 600 Szwedów uderzyło 300 husarzy Wojny i 300 rajtarów, razem 600 kawalerzystów. Należy zauważyć, że gdyby nie przybycie Kurlandczyków, zadanie to miało wykonać tylko tych 300 husarzy, co pokazuje jak ogromna wiarę w umiejętności husarzy Wojny pokładał hetman. Uderzenie kawalerii Rzeczpospolitej było straszne i krwawe, jednak co może wydawać się szokujące, owych 600 kawalerzystów poczęło przeważać nad 5 600 piechurami („przełomili nie bez straty swojej”).
Z lewego skrzydła ruszyło 900 jeźdźców Dąbrowy, którzy zatoczyli łuk by uderzyć z wiatrem, tak, aby dym i kurzawa utrudniała wrogowi obserwację. Rozgromili oni prawoskrzydłową kawalerię Mansfelda liczącą 600 ludzi i uderzyli, jadąc na karkach uciekającego wroga w piechotę. Za rajtarami ruszyły w pościg chorągwie tatarskie.
W tym samym czasie, rajtarzy Brandta, w sile 700 ludzi, chcąc okrążyć swojego przeciwnika, uderzyli na siły Sapiehy, liczące 650 rycerzy. Rozgorzała walka, dla której rozstrzygnięcia Karol IX pchnął na pomoc swój odwód (800 kawalerzystów). W odpowiedzi Chodkiewicz nakazał uderzyć odwodowym chorągwiom Lackiego (200). W tym momencie miało dojść do groźnej sytuacji, gdy w zamęcie bitewnym do hetmana Jana Karola Chodkiewicza zbliżył się szwedzki rajtar i wypalił w hetmana z pistoletu. Na szczęście nie trafił, natomiast „Belzebub”, bo takie hetman nosił przezwisko, natarł na przeciwnika z szablą w ręce i poraził go śmiertelnie. Szwedzka kawaleria została rozbita, a rycerze Rzeczpospolitej z prawego skrzydła, wraz z częścią sił Tomasza Dąbrowy, uderzyli na piechotę szwedzką trzeciego rzutu. Wojsko Skandynawów nie wytrzymało natarcia, i cała armia szwedzka zaczęła uciekać. Rozpoczęła się pogoń i rzeź. Część osaczonych oddziałów piechoty walczyło do końca, tak zginął Lenartsson, dowódca pierwszego rzutu piechoty, zginął również książę Fryderyk Luneburski, podobno od szabli Tomasza Dąbrowy. Brandt, dowódca lewego skrzydła jazdy dostał się do niewoli. Karol IX Sudermański został ranny. Poświęcenie rajtara Henryka Wrede uratowało życie królowi szwedzkiemu, gdyż rajtar ten oddając swemu monarsze swego konia sam zginął od polskich szabel. Wódz szwedzki z ledwością uciekł z pola bitwy. Gdy dotarł na okręt, z zemsty za pogrom, zabił bezbronnego jeńca, towarzysza husarskiego Pawła Krajewskiego, czym dopełnił swej hańby. Żołnierze hetmańscy zdobyli wszystkie działa i 60 chorągwi. Zdobyto również szwedzki obóz pod Rygą wraz z całym dobytkiem.
Bitwa o Rygę została wygrana.
Na polu walki, według różnych szacunków i źródeł, padło od 6 000 do 9 000 Szwedów, wzięto 400 jeńców. Za wyższymi liczbami strat najeźdźców mogą wskazywać m.in. dwie informacje – pierwsza, to ryski poemat wskazujący na odnalezienie 8 903 ciał Szwedów po bitwie, drugi to napis na pomniku ku czci Henryka Wrede znajdujący się w Kircholmie, dzisiejszym Salaspils. Pomnik ten ufundowali sami Szwedzi a mówi on właśnie o 9 000 poległych.
Wojska polsko-litewskie straciły ok. 100 zabitych i 200 rannych, do tego stracono wiele koni.
Gratulacje z okazji wielkiego zwycięstwa przysłali papież Paweł V, cesarz Rudolf II, król Anglii Jakub I, sułtan Achmed I i szach perski Abbas I.
Bitwa pod Kircholmem jest przykładem mistrzowskiego dowodzenia oraz zastosowania ekonomiki sił (mimo trzykrotnej przewagi liczebnej wroga, na decydującym lewym skrzydle Chodkiewicz uzyskał przewagę liczebną). Nazywana Małymi Kannami, małymi może być tylko z racji ilości biorących udział w bitwie żołnierzy, ponieważ Hannibal pokonał i rozgromił dwukrotnie liczniejszych Rzymian, natomiast Chodkiewicz dokonał tego przy trzykrotnej przewadze Szwedów. Również zmieszanie piechoty szwedzkiej przez własną, uciekającą przed husarią kawalerią było taktycznym majstersztykiem. Kunszt dowódczy hetmana mógł w pełni zabłysnąć również dzięki temu, że na placu boju walczyła husaria – świetnie wyszkolona, wyposażona i uzbrojona kawaleria, jeżdżąca na najlepszych i najdroższych koniach, charakteryzująca się bodaj czy nie najważniejszą cechą na dawnym polu bitwy – bardzo wysokim, niezachwianym morale. Parafrazując znane zdanie, pod Kircholmem lew dowodził armią lwów, dlatego też zwycięstwo wojsk polsko-litewskich dowodzonych przez hetmana wielkiego litewskiego Jana Karola Chodkiewicza nad trzykrotnie liczniejszą armią szwedzką dowodzoną przez króla Szwecji Karola IX Sudermańskiego było tak druzgocące i kompletne, że nie miało wielu podobnych sobie w historii świata.
Bibliografia selektywna:
- Antanavicius D., Znane i nieznane źródła do kampanii kircholmskiej w 1605 roku, [w:] Wojny Północne w XVI-XVIII wieku, pod red. Bogusława Dybasia, Toruń 2007.
- Balcerek M., Księstwo Kurlandii i Semigalii w wojnie Rzeczpospolitej ze Szwecją w latach 1600-1629, Poznań 2012.
- Gerber K., Bitwa pod Kircholmem w historii i kulturze historycznej, [w:] Wojny Północne w XVI-XVIII wieku, pod red. Bogusława Dybasia, Toruń 2007.
- Herbst S., Wojna inflancka 1600-1602, Zabrze 2006.
- Herbst S., Wojna inflancka 1603-1604, w: Studia Historica. W 35 lecie pracy naukowej Henryka Łowmiańskiego, Warszawa 1958.
- Leśniewski S., Wielcy Hetmani Rzeczpospolitej, Warszawa 2003.
- Majewski W., Wojny polsko–szwedzkie 1600-1629, w: Polskie Tradycje Wojskowe, t.1, pod red. Janusza Sikorskiego, Warszawa 1990
- Mała Encyklopedia Wojskowa, tom 2, Warszawa 1970.
- Nowak T., Wimmer J., Historia Oręża Polskiego 963-1795, Warszawa 1981.
- Poczet Hetmanów Rzeczpospolitej. Hetmani Litewscy, pod red. Mirosława Nagielskiego, Warszawa 2006.
- Pokojski K., Tczew 1627, Warszawa 2015.
- Sawicki M., Bitwa kircholmska w świetle polsko – i niemieckojęzycznych gazet ulotnych, [w:] Wojny Północne w XVI-XVIII wieku, pod red. Bogusława Dybasia, Toruń 2007.
- Sikora R., Niezwykłe bitwy i szarże husarii, Warszawa 2011.
- Turnbull S., Wojny Złotego Wieku, Warszawa 2007.
- Wisner H., Bitwa kircholmska – pytania i wątpliwości, [w:] Wojny Północne w XVI-XVIII wieku, pod red. Bogusława Dybasia, Toruń 2007.
- Wisner H., Kircholm 1605, Warszawa 2005.
Kuba Pokojski