27 sierpnia 1610 roku, prawie dwa miesiące po zwycięskiej bitwie pod Kłuszynem, bojarowie moskiewscy zawierają układ ze Stanisławem Żółkiewskim i wybierają polskiego królewicza Władysława na cara. Ale mało kto wie, że to gargantuiczny wybuch peruwiańskiego wulkanu 10 lat wcześniej stał się katalizatorem wydarzeń, które doprowadziły do tego wiekopomnego i chwalebnego aktu.
19 lutego 1600 roku, miała miejsce potężna erupcja wulkanu Huaynaputina w południowym Peru. Wybuch ten ocenia się na w ośmiostopniowej skali eksplozywności wulkanicznej na sześć. Do atmosfery dostało się między 16 a 32 mln ton pyłu, głównie dwutlenku siarki. Chmura pyłu i siarki przysłoniła Słońce, czego efektem było zjawisko tzw. zimy wulkanicznej. Pył dotarł do rejonów oddalonych nawet o kilkaset kilometrów od epicentrum. Temperatura na świecie obniżyła się średnio o 0,8 stopnia, czego nie dokonał żaden wulkan w XX wieku.
Skutki odczuwalne były na całej planecie. W 1601 roku, wskutek oziębienia klimatu zanotowano „rok bez lata”. Klęski nieurodzaju spadły zarówno na Chiny jak i Szwecję czy Litwę. Bezpośrednim efektem głodu panującego w Wielkim Księstwie Litewskim była niemożność prawidłowego zaopatrzenia wielkiej wyprawy hetmana Zamoyskiego w Inflantach na przełomie 1601/1602 roku. Liczna armia Rzeczpospolitej cierpiała głód co przełożyło się na nie do końca zadowalające efekty kampanii.
Jednakże największe reperkusje erupcji Huaynaputina dotknęły Wielkie Księstwo Moskiewskie. Po straszliwym spustoszeniu kraju w czasach rządów Iwana IV Groźnego, dzięki reformom cara Borysa Godunowa Rosja powoli podnosiła się z kolan. Sytuacja polityczna stabilizowała. I wtedy, od 1601, najzimniejszego roku od kilkuset lat do roku 1603 zapanował wielki głód, który przybrał katastrofalne rozmiary. Długotrwałe klęski nieurodzaju spowodowały śmierć setek tysięcy ludzi. Sytuacja była tak tragiczna, że:
„dochodziło do tego, że na targach sprzedawano pierożki z drobno posiekanym mięsem dziecięcym.”
W ciągu dwu i pół roku podobno w samej Moskwie pochowano aż 100 tysięcy ludzi. Katastrofalny głód spowodował niepokoje społeczne. Umęczeni i wygłodzeni ludzie, szukali promyka nadziei. I go znaleźli. W osobie Dymitra, rzekomo cudownie ocalonego od śmierci syna Iwana IV Groźnego. W chwilach braku nadziei każda iskra jest na wagę złota. Mieszkańcy Wielkiego Księstwa Moskiewskiego nie spodziewali się, że przyniesie im to kilkanaście lat wojennej hekatomby. Zaczął się okres Dymitriad, interwencji polskiej, która przekształciła się wkrótce w jeden wielki czas zamętu politycznego i gospodarczego, zwanym okresem Wielkiej Smuty.
W 1603 roku na dworze Adama Wiśniowieckiego pojawił „cudownie ocalały” Dymitr. Niektórzy polscy możnowładcy uznali, że to dobra okazja do ekspansji na wschód. Mimo braku oficjalnego wsparcia ze strony króla Zygmunta III Wazy wojska ruszyły na wschód, i po śmierci Borysa Godunowa oraz jego syna Fiodora II wkroczyły w 1605 roku do Moskwy.
Rządy Dymitra I zwanego Samozwańcem nie trwały długo (został zamordowany w maju 1606 roku wraz z ok. 500 Polakami przybyłymi na jego ślub z córką polskiego możnowładcy, Maryną Mniszchówną. Notabene, okoliczności weselnej rzezi w Moskwie mogły zainspirować J. R. R Martina do historii „Krwawych Godów” w Grze o Tron. Wkrótce po jego śmierci pojawił się drugi Dymitr. Polityka nie cierpi próżni, poza tym, dowódcy powiązani z pierwszym Samozwańcem potrzebowali kolejnej osoby, „pod sztandarem” której mogliby kontynuować swoje działania. Był on zwany Szalbierzem. Zupełnie nie przypominał pierwszego. Jak pisano, człowiek:
„grubych i brzydkich obyczajów” który do „pierwszego niczym (oprócz że człowiek) niepodobny”.
Z powodu rosnącego chaosu, nowy car, Wasyl Szujski zawarł w lutym 1609 roku sojusz ze Szwedami, którego ostrze wymierzone było w Rzeczpospolitą. W związku z faktem, że Szwecja od 1600 roku pozostawała w stanie wojny z Polską, można było uznać, to za casus belli. Taką interpretację opisanych zdarzeń przyjął król Zygmunt III Waza biorąc oficjalnie udział w wojnie z Wielkim Księstwem Moskiewskim. Rozpoczął on oblężenie Smoleńska, miasta które utraciła Litwa w 1514 roku.
Oblężenie się przedłużało. Część bojarów niechętna Szujskiemu już w lutym 1610 pod murami Smoleńska podpisała układ ze stroną polską. Na jego mocy nowym carem miał zostać królewicz Władysław. Ostatecznie porozumienie to nie doszło do skutku. Wkrótce armia moskiewska pod dowództwem carskiego brata Dymitra Szujskiego wraz z najemnikami z zachodniej Europy ruszyła na odsiecz miastu. A tam spotkała swoje przeznaczenie z rąk polskiego rycerstwa w bitwie pod Kłuszynem 4 lipca 1610 roku.
Co było dalej? Wiemy. Królewicz Władysław Waza został obrany carem Rosji. Wojska polskie wkroczyły na Kreml.
I kto by pomyślał, że cały ciąg przyczynowo-skutkowy, zakończony wybraniem polskiego królewicza na cara, ma swój początek 10 lat wcześniej, kiedy to w dalekim Peru miała miejsce potężna erupcja wulkanu Huaynaputina? Czyż ta czapka monomacha, carska korona, nie jest niejako wykuta w ogniu wulkanu, by wszystkimi Moskwicinami rządzić?
Chociaż… Może to pierścień na ręce Zygmunta III Wazy, do którego ucałowania został dopuszczony będący w polskiej niewoli a proszący o łaskę zdetronizowany wielki książe moskiewski Wasyl Szujski, 29 października 1611 roku, podczas, tzw. hołdu carów Szujskich, zwanego również nieprawidłowo hołdem ruskim, jest tym jedynym:
„by wszystkimi rządzić”?
Bibliografia:
Besala J., Rzeczpospolita Szlachecka. Czas wielkich wojen, Poznań 2002.
Byliński J., Sejm z roku 1611, Wrocław 1970.
Herbst S., Wojna inflancka 1600-1602, Zabrze 2006.
Hołd carów Szujskich, pod red. Juliusza Chrościckiego i Mirosława Nagielskiego, Warszawa 2002.
Markiewicz M., Historia Polski 1492-1795, Kraków 2002.
Sikora R., Kłuszyn 1610. Rozważania o bitwie, Warszawa 2010.
Verosub, K. L.; Lippman, J., "Global Impacts of the 1600 Eruption of Peru's Huaynaputina Volcano", Eos 89, 2008.
Kuba Pokojski